Przejdź do treści

Znicz sprawił niespodziankę i wygrał derbowy mecz z Huraganem

Sport, 20 sierpnia 2023 20:50

Do dużej niespodzianki doszło w niedzielne popołudnie w Sułkowicach-Bolęcinie. Miejscowy Znicz w pełni zasłużenie pokonał będący faworytem derbowej konfrontacji inwałdzki Huragan.

Pierwsza połowa nie była wielkim widowiskiem. Przyjezdni mieli wprawdzie przewagę optyczną, lepiej operowali piłką i częściej się przy niej utrzymywali, ale nic z tego nie wychodziło. Ba, w ciągu 45 minut nie zdołali oddać ani jednego celnego strzału na sułkowicką bramkę. – Głowy nie dojechały na mecz. Pierwsze śliwki robaczywki – mówił po meczu grający trener Huraganu Kamil Wołczyk.

Gospodarze, którzy w pierwszej części spotkania dali się zdominować mogli nieoczekiwanie pokusić się o bramkę do szatni. Łukasz Socała dograł do Dawida Targosza, a ten huknął mocno z pierwszej piłki, lecz Jan Bańdo sparował futbolówkę poza boisko. Po rzucie różnym ponownie uderzał Targosz (tym razem głową), ale minimalnie się pomylił.

Po zmianie stron Huragan wreszcie oddał pierwszy strzał, a raczej jego namiastkę. Łukasz Wiktor odważnie rzucił się bowiem pod nogi Krzysztofa Mikołajka, praktycznie w zarodku tłumiąc jego uderzenie. I był to chyba ostatni moment meczu, w którym gospodarze poczuli realne zagrożenie ze strony Huraganu!

Jakby przestraszeni przed przerwą podopieczni Kamila Łysonia zobaczyli, że nie taki diabeł straszny jak go malują. O ile w pierwszych trzech kwadransach znakomite zawody rozgrywał w szeregach Huraganu Mikołaj Cabak, tak po zmianie stron postrachem, ale gości stał się hasający po prawym skrzydle Filip Socała. W jednej z akcji niczym narciarz alpejski minął jak tyczki pięciu, a może i sześciu defensorów, ale Tomasz Łysoń nieczysto trafił w wyłożoną do niego piłkę. Dwie wyborne okazje zmarnował Mateusz Ogiegło. Najpierw po przeciągniętym dośrodkowaniu od Socały miał tylko wepchnąć głową piłkę do siatki, ale chybił, a po rzucie rożnym idealnie nabiegł na piłkę, lecz i tym razem przestrzelił.

Aż wreszcie Szymon Kuropatwiński sfaulował w polu karnym szarżującego lewym skrzydłem Włodzimierza Kierczaka i arbiter bez wahania wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Grzegorz Strzerzoń i kropnął soczyście. Niby na dobrej wysokości dla bramkarza, niby ten go wyczuł, ale moc była taka, że Jan Bańdo był bez szans i niespodzianka stała się faktem.

Znicz Sułkowice – Bolęcina – Huragan Inwałd 1:0 (0:0)

woc Fot. Wojciech Ciomborowski

Podziel się

Audycje / Posłuchaj więcej podcastów

Skip to content