Najmilej sobotnie popołudnie wspominają w Sułkowicach Bolęcinie. Miejscowy Znicz na własnym boisku pokonał 2:1 Skawę Jaroszowice. Podopieczni Kamila Łysonia objęli prowadzenie w pierwszej połowie. Kamil Socała zagrał piłkę wzdłuż linii końcowej boiska, a jeden z obrońców tak niefortunnie interweniował, że wpakował ją do własnej bramki.
Gospodarze podwyższyli na 2:0 już po zmianie stron. Ponownie asystował Filip Socała, który napędził szybki kontratak, a następnie uruchomił podaniem niezawodnego Włodzimierza Kierczaka i ten wykończył akcję.
Gdy wydawało się, że gospodarze spokojnie dowiozą prowadzenie do końcowego gwizdka przyjezdni wywalczyli rzut rożny. Po nim co prawda sułkowiczanie wyekspediowali piłkę poza pole karne, ale za krótko i po chwili futbolówka wróciła w obręb 16 metra. Zakotłowało się, a po kilku sekundach było już nie 2:0, lecz tylko 2:1. – To było nerwowe pięć minut, ale utrzymaliśmy prowadzenie – mówi Kamil Łysoń, trener Znicza, którego drużyna z dorobkiem 6 punktów zajmuje znakomite czwarte miejsce.
*****
Cenny punkt zapisał na swoim koncie dziś Huragan Inwałd, remisując 1:1 z jednym z kandydatów do awansu do klasy okręgowej – Iskrą Klecza.
Jako pierwsi ze zdobytej bramki cieszyli się goście, którzy objęli prowadzenie w 75 min. – Taki jest futbol. To myśmy wyglądali lepiej na murawie, a przede wszystkim stworzyliśmy więcej klarownych okazji – żalił się po meczu Kamil Wołczyk, trener Huraganu. A okazje bramkowe o których mówił mieli między innymi Szymon Wiktor (dwukrotnie) i Dawid Rzegotka.
Po stracie gola Huragan ruszył do ataku z jeszcze większym impetem. I w 85 min. po rzucie rożnym jeden z obrońców dotknął piłkę ręką. A, że rzecz miała miejsce w polu karnym, to arbiter wskazał na „wapno”. Do futbolówki podszedł Szymon Kuropatwiński i się nie pomylił. – Urywamy punkt faworytowi, ale czujemy niedosyt. Z drugiej strony gdy się przegrywa i doprowadza do remisu, to można być zadowolonym, że drużyna pokazała charakter. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma – mówi Kamil Wołczyk. A Huragan, z 4 punktami na koncie, plasuje się na ósmej pozycji.
*****
Srogi zawodów swoim kibicom sprawiła za to Burza Roczyny, która na własnym stadionie uległa i to aż 1:4 Dębowi Paszkówka.
Co prawda beniaminek prowadził w ligowej tabeli (i nadal jest liderem), ale wydawało się, że tylko dlatego, że miał korzystny układ gier i to roczynianie byli dziś faworytem konfrontacji. Końcowy wynik jest jednak taki, a nie inny. Można wręcz pomyśleć, że zawodnicy Burzy myślami byli już na festynie, który klub zorganizował zaraz po zakończeniu zawodów.
Po tej porażce Burza Roczyny zajmuje odległe dziewiąte miejsce, mając zdobyte 3 punkty
woc Fot. Wojciech Ciomborowski