Spotkanie rozpoczęło się dla andrychowian fatalnie, bo minęło raptem kilka minut, gdy interwencja Michała Tylka, który zatrzymywał wychodzącego sam na sam rywala została wyceniona przez arbitra na czerwoną kartkę. Zespół Beskidu musiał więc ograniczyć akcje zaczepne i skupić się na uzupełnieniu defensywy. Bochnianie próbowali wykorzystać grę w przewadze i raz po raz atakowali, ale brakowało im skuteczności.
Za to jedna z nielicznych w pierwszej połowie akcji Beskidu zakończyła się golem. Po centrze z prawej strony najlepiej w polu karnym odnalazł się Daniel Budka, który głową wpakował futbolówkę do siatki ku konsternacji miejscowych, którzy bili głową w mur.
Jeszcze przed przerwą BKS zdołał jednak wyrównać, strzelając z najbliższej odległości po płaskim zagraniu z lewej flanki wzdłuż linii bramkowej.
W drugiej połowie gospodarze nadal starali się z animuszem atakować dziesięciu piłkarzy Beskidu, ale ponownie to andrychowianie mogli być skuteczniejsi. Znów dobrym strzałem głową popisał się Budka, ale tym razem golkiper BKS-u końcówkami palców zdołał wybić piłkę zmierzającą do siatki.
Wreszcie w 65. minucie bochnianie wyszli na prowadzenie po bramce bezpośrednio z rzutu wolnego bitego z lewej strony boiska. Centra w światło bramki nie została przecięta przez żadnego z piłkarzy, co zmyliło Kacpra Zarembę, więc musiał wyciągać futbolówkę z bramki.
Andrychowianie nie składali broni i wciąż groźnie atakowali. Po dwójkowej akcji na prawym skrzydle naprzeciw bramkarza stanął Patryk Koim i pomimo ostrego kąta po ziemi strzelił na 2:2.
Arbiter doliczył do podstawowego czasu aż 5 minut i wiele się jeszcze w tym doliczonym czasie działo. Najpierw to Beskid zaskoczył wszystkich wyjściem na prowadzenie, gdy po długim zagraniu w pole karne przysnęli defensorzy BKS-u, a Dawid Nagi z powietrza strzelił na 3:2 dla andrychowian.
Gdy wydawało się, że podopieczni trenera Tomasza Moskały odwrócili już na dobre losy tego szalonego meczu, błąd przytrafił się tym razem andrychowianom. Do wysoko zagranej piłki wybiegł na 15. metr Kacper Zaremba, ale nie zdołał wygrać pozycji, zderzając się z walczącymi o futbolówkę graczami Beskidu i BKS-u, a piłka wysokim lobem poleciała pod poprzeczkę, wprawiając w euforię miejscowych kibiców.
Tym samym Beskid podzielił się punktami z BKS-em i po tym wyjątkowo emocjonującym starciu każdy z zespołów może mówić o niedosycie, bo choć zespół trenera Moskały grał w dziesiątkę prawie cały mecz, to był w stanie wywalczyć prowadzenie.
Teraz przed andrychowianami mecz z kolejnym beniaminkiem, Niwą Nowa Wieś, w najbliższy wtorek 15 sierpnia o godzinie 15 w Andrychowie.
gs