Profesor był dzisiaj gościem i głównym prelegentem spotkania, jakie odbyło się w Urzędzie Miejskim, a które zainicjowała Pracownia Na Rzecz Wszystkich Istot. Tematem było poszerzenie Rezerwatu Madohora, miejsca, gdzie biją źródła Wieprzówki. To temat, który ma już kilka lat, a sprawa rozbija się o brak decyzji, czy powiększyć obszar chroniony, jak tego chcą mieszkańcy, władze gminy, obrońcy i miłośnicy przyrody, czy nadal prowadzić tam gospodarkę leśną i wycinać drzewa. Te drzewa, jak twierdzą specjaliści i nie tylko oni, gwarantują retencję w obszarze górskim ponad Andrychowem. Oznacza to, że gromadząca się tam woda po opadach pozostaje w glebie, ściółce i roślinach, a przez to spływa dłużej i zasila nasze miejsca poboru.
Prof. Mariusz Czop przypomniał kresy suszy – jak np. 2012 rok – gdy np. Wieprzówka wysychała doszczętnie na całe lato. Obecny na spotkaniu Jan Mrzygłód, prezes Zakładu Wodociągów i Kanalizacji dodał, że w takich momentach, a jest ich coraz więcej musimy kupować wodę z Soły od firmy AQUA i płacić niemal trzykrotnie drożej. Inaczej woda w Andrychowie przestanie płynąć w kranach.
O co więc idzie i w czym problem?
Otóż wszyscy zainteresowani powiększeniem obszaru chronionego – władze samorządowe i mieszkańcy – wnioskują do Lasów Państwowych, aby zaprzestać wycinki na Madohorze. Nadleśnictwo tłumaczy się swoim dziesięcioletnim „planem urządzenia lasu”, choć na razie wycinkę wstrzymali. Ruszy w tym roku. Oni prowadzą gospodarkę leśną i to jest dla Lasów Państwowych priorytet. Zatem żadna deklaracja o wstrzymaniu nie padła. Tymczasem wszyscy czekają na decyzję Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która zaraz po wniosku gminy (trzy lata temu) pozytywnie zaopiniowała projekt poszerzenia rezerwatu. Nagle, po kilku miesiącach jej opinia zmieniła się diametralnie – tak, jakby najważniejszą rzeczą była nie ochrona przyrody, ale gospodarka leśna i jej interes. Dziś w Urzędzie Miejskim nie pojawił się nikt z RDOŚ-u. Tak jak nie pojawił się nikt z Wód Polskich, a to to przedsiębiorstwo winno trwać na straży bogactwa naturalnego, jakim są zasoby wodne kraju.
Warto przywołać tutaj statystyki. W naszym kraju rocznie na jednego obywatela przypada 1600 m sześciennych wody (wlicza się tu tez gospodarkę i przemysł!), a tymczasem średnia europejska to 5000 metrów sześciennych. Jesteśmy jednym z najsuchszych krajów Europy. Ekolodzy i naukowcy już biją na alarm, zważywszy postępujące zmiany klimatu: niedługo Polska zacznie się zamieniać w pustynię, czego oznaki widać już w centralnej części kraju. Trzeba robić wszystko, aby zwiększyć retencję, czyli jak najwięcej wody zatrzymywać, a nie wpuszczać do Bałtyku. Dziś do naszego morza wpływa 15 km sześciennych słodkiej wody i ginie w słonym morzu.
Prowadzący to spotkanie wiceburmistrz Wojciech Polak przypomniał, że władze gminy już dawno złożyły propozycję Nadleśnictwu Andrychów zamiany gruntów – chodzi o 40 hektarów. Tymczasem czas upływa i nadal nie ma żadnego sensownego rozwiązania. n
