Po raz ostatni Halniak musiał uznać wyższość rywali 24sierpnia, gdy uległ LKS Rajsko 1:2. W kolejnych meczach odniósł pięć zwycięstwz rzędu, a przed tygodniem zremisował na wyjeździe z LKS Bobrek. W niedzielnepopołudnie szybko stało się jasne, że o punkty w starciu ze Skawą będzie bardzociężko. Choć podopieczni Kamila Żmudy sami są po części temu winni. Wprawdzie rozegralidobre zawody, ale nie ustrzegli się indywidualnych błędów, które miałydecydujące znaczenie dla losów konfrontacji.
Już w 3 min. targaniczanie chcieli rozegrać akcję „odtyłu”, co spotkało się z mocnym pressingiem ze strony gości. Tomasz Fujawa takniefortunnie wyekspediował futbolówkę, że ta spadła na 20 metr centralnie przedbramką Patryka Kiszczaka. Najszybciej znalazł się przy niej Szymon Bernat.Uderzył bez zastanowienia z pierwszej piłki, nie dając bramkarzowi Halniaka najmniejszychszans na skuteczną interwencję. Ten sam zawodnik chwilę później strzelał z ostregokąta, ale tym razem Kiszczak popisał się znakomitą interwencją i zarazemrefleksem.
Gospodarze, choć zaczęli niemrawo, zaczęli szukaćswoich szans na odrobienie strat, ale brakowało im dokładności. Po strzaległową Kamila Żmudy piłka przeleciała nad poprzeczką. Jeszcze bliższy zdobyciabramki był Radosław Magiera, który długo składał się do strzału, szukającidealnego miejsca ku temu, a gdy już uderzył to futbolówka o centymetry minęłalewy słupek.
Gdy wydawało się, że miejscowi opanowali sytuację, gościewyprowadzili kontrę, którą po mistrzowsku wykończył Klemens Drobniak. I wefekcie Halniak schodził do szatni z dwubramkową stratą, choć wynik po 45 min. nietylko mógł, lecz i powinien wynosić 2:1 dla przyjezdnych. W 45 min. w polu karnymSkawy sfaulowany został Michał Studnicki i sędzia bez wahania wskazał „na wapno”.Okazało się jednak, że rzut karny to jeszcze nie bramka. Andrzej Górski uderzyłzbyt lekko, a do tego w bardzo sygnalizowany sposób i Krzysztof Gawlik nietylko wyczuł jego intencje, ale i złapał pewnie piłkę.
Bramka do szatni na pewno podbudowałaby moralepiłkarzy Halniaka. Niemniej ci wyszli na drugą połowę zmotywowani. AndrzejGórski popędził prawym skrzydłem i idealnie wyłożył piłkę Radosławowi Magierze,który z najbliższej odległości skierował ją do pustej bramki. Dwie minut późniejGórski doszedł do prostopadłego podania, ale bramkarz gości wybiegając z bramkimocno skrócił mu kąt i tylko dzięki temu uchronił Skawę od utraty drugiej bramki.
I wtedy historia się powtórzyła. Goście wyszli z kontratakiem. Z pierwszym strzałem Patryk Kiszczak jeszcze sobie poradził, ależ oddawaną przez Bernata przy biernej postawie obrońców dobitką już nie.
Gdy wydawało się, że z piłkarzy Halniaka schodzi ciśnienie Kacper Fujawa zdecydował się na niesygnalizowany strzał zza pola karnego. Po nim piłka niczym spadający liść wpadła wadowickiemu bramkarzowi za kołnierz. Radość miejscowych nie trwała jednak długo, gdyż Skawa wywalczyła rzut wolny. Do wrzuconej w pole karne piłki wybiegł Patryk Kiszczak, lecz fatalnie się pomylił. Oślepiony przez słońce nie trafił w piłkę i ta spadła na głowę Bernata, który zdobył czwartą bramkę dla gości.
Halniak grał do końca. W 90 min. Konrad Nieciąg podał do Mikołaja Przybylskiego i było już tylko 3:4, a sędzia pokazał zawodnikom, że mecz potrwa o trzy minut dłużej. I Targaniczanie szukali swoich szans, szarpali ,lecz rezultat nie uległ już zmianie.
Porażka ze Skawą spowodowała, że Halniak stracił pozycję lidera. Mało tego wskutek niekorzystnych rozstrzygnięć w innych spotkaniach spadł aż na siódme miejsce, choć mająca tyle samo punktów (17)Brzezina Osiek plasuje się na piątej pozycji. Prowadzi LKS Gorzów (23 punkty),a drugie w tabeli Naroże Juszczyn ma zaledwie o dwa „oczka” więcej od Targaniczan.











Halniak Targanice – Skawa Wadowice 3:4 (0:2) woc. Fot. Wojciech Ciomborowski