W ostatnich tygodniach ekipie Znicza szło jak po grudzie. Przegrali na własnym stadionie aż 0:8 z Olimpią Chocznia, a następnie po 2:3 z Huraganem Inwałd i Burzą Roczyny. Stąd dziś pałali chęcią przełamania się. Tym bardziej, że do Sułkowic-Bolęciny przyjechała drużyna mająca zaledwie jeden punkt mniej. W rezultacie porażka kosztowałaby gospodarzy utratę dziewiątego miejsca.
Spotkanie zaczęło się dla Znicza wybornie. W 17 min. Włodzimierz Kierczak podał do Adriana Ficka, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem zupełnie go zmylił i spokojnie posłał piłkę do siatki.
W kolejnych minutach miejscowi wypracowali sobie jeszcze kilka groźnych sytuacji, ale nie potrafili ich sfinalizować. Za to gości bazowali na kontratakach, lecz i one nie przynosiły rezultatu i do przerwy wynik nie uległ zmianie.
Drugie 45 minut zaczęło jeszcze wyborniej dla Znicza, niż pierwsze. Ponownie Kierczak obsłużył podaniem Ficka i zrobiło się 2:0, a kilka chwil później w polu karnym sfaulowany został Filip Socała. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Grzegorz Strzeżoń i nie pomylił się.
Gdy wydawało się, że w meczu już nic się nie wydarzy Andrzej Baranowski dał się przelobować i rywale poczuli krew. I kto wie jakim rezultatem zakończyłyby się zawody gdyby kilka minut później bramkarz Znicza nie zatrzymał szarżującego rywala. Co prawda przy okazji zagrał piłkę ręką, a że działo się to poza polem karnym, to musiał udać się przedwcześnie do szatni. Między słupkami zastąpił go Jakub Grzesiewicz, który aktualnie gra w polu, ale w przeszłości uczył się fachu bramkarskiego. A, że go nie zapomniał udowodnił zaraz po tym jak pojawił się na boisku. Goście wiedzieli, że Grzesiewicz jest nierozgrzany i postanowili od razu uderzyć na bramkę z rzutu wolnego. I trzeba przyznać, że strzał był wysokiej próby, ale interwencja fenomenalna.
– Po meczu mogę powiedzieć, że interwencja Andrzeja Baranowskiego nas uratowała, bo gdyby padła wówczas bramka, to mogło być jeszcze różnie. Oczywiście wielkie brawa dla Kuby za obroniony rzut wolny! Emocje były do końca, ale cieszy wygrana i to, że chłopcy się przebudzili. Gdyby tak jak dziś zagrali z Burzą, to wynik tamtego meczu mógłby być inny – powiedział po meczu Leszek Książek, prezes Znicza Sułkowice-Bolęcina. Żartując dodał, że w przyszłym sezonie zespół wszystkie domowe mecze będzie rozgrywał w sobotę o 11.00, gdyż jak pokazało dzisiejsze spotkanie, ta pora bardzo służy drużynie.
Dzięki wygranej Znicz nie tylko utrzymał dziewiątą lokatę, zachowując zarazem szanse na jej poprawienie, a przy tym odskoczył dziesiątej Przełęczy już na cztery punkty. Tym samym ekipa z Kossowej sułkowiczan już nie wyprzedzi.
woc Fot. Wojciech Ciomborowski