Spotkanie rozpoczęło się dla Beskidu fatalnie. Andrychowianie nie zdążyli jeszcze wejść w mecz, gdy już przegrywali 0:1. W 3. minucie Wcisło trafił do siatki po centrze z lewego skrzydła. Tak szybko strzelony gol wcale nie oznaczał jednak dominacji krakowian, bo gospodarze szybko się otrząsnęli i zaczęli przejmować inicjatywę. Efektem dobrej gry Beskidu był gol wyrównujący, który padł w 31. minucie. Ładnie poradził sobie z rywalami na prawym skrzydle Michał Adamus, zagrał piłkę będącemu w polu karnym Maciejowi Stróżakowi, a ten szybko się obrócił i uderzył celnie lewą nogą. Warto zaznaczyć, że to już drugi gol w drugim meczu z rzędu tego pozyskanego z Soły Oświęcim zawodnika.
Nastroje andrychowian szybko się jednak popsuły za sprawą kontrowersyjnej bramki na 1:2. Wydawało się, że gracz Garbarni nieprzepisowo odebrał piłkę Dariuszowi Kaperze, posyłając płaskie podanie do Liputa, który z kilku metrów trafił do siatki. Sędzina nie odgwizdała jednak przewinienia i uznała gola.
Jeszcze bardziej nerwowo zrobiło się w drugiej połowie, gdy po ewidentnym zagraniu piłki reką przez jednego z krakowian w polu karnym sędzina nie podyktowała "jedenastki" dla Beskidu. Zamiast tego wyrzuciła z ławki trenera Krzysztofa Wądrzyka, który nie mógł pogodzić się z jej biernością wobec przewinienia zawodnika Garbarni.
Mimo porażki Beskid utrzymał się na 11. miejscu w III-ligowej tabeli (29 punktów). Garbarnia umocniła się na 6. lokacie. Kolejny mecz już w środę – tym razem pucharowy. Andrychowianie zagrają na własnym stadionie z Sołą Oświęcim w ramach półfinału Pucharu Polski na szczeblu Małopolski zachodniej. Początek 22 kwietnia o 17:00.
Beskid Andrychów – Soła Oświęcim 1:2 (1:2)
0:1 – Jakub Wcisło 3'
1:1 – Maciej Stróżak 31'
1:2 – Tomasz Liput 41'
Beskid zagrał w składzie: Kurzyniec – Jurczak, Kapera, Święs, Karcz – Adamus, Słupski, Śliwa (Pierzchała 80'), Moskała (Kubik 46') – Stróżak, Pająk.