W pierwszej połowie konfrontacji wicelidera z czwartym w stawce Orłem Wieprz zdecydowanie więcej z gry mieli gospodarze, ale nie grzeszyli skutecznością. Najlepszej okazji do zdobycia bramki nie wykorzystał Kamil Kierczak, który dzięki znakomitemu podaniu Marcina Janosika stanął oko w oko z bramkarzem gości. Uderzył solidnie, ale przeniósł piłkę nad bramką. Burza miała również dwa rzuty wolne, ale i ich nie potrafiła zamienić na gola. W tej sytuacji w 45 min. z pomocną ręką wyszli do roczynian goście. Po dośrodkowaniu Jakuba Mizery jeden z obrońców tak niefortunnie próbował przeciąć wrzutkę, że skierował piłkę do własnej bramki.
W drugiej połowie role się odwróciły. Po jednej z akcji gości futbolówka trafiła w ręce Jakuba Budki. Ten wznawiając grę nie porozumiał się z Radomirem Romianem i wyrzucona przez bramkarza futbolówka została przejęta przez rywali na 40 metrze. Chwilę później ich atak został przerwany faulem. To nie uchroniło Burzy od nieszczęścia, gdyż wieprzanie zdobyli bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego.
Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów, ale niewiele zabrakło, aby goście wyjechali do Wieprza z pełną pulą. Po kolejnym rzucie wolnym Jakuba Budkę uratowała poprzeczka. Gdyby piłka zmierzała w światło bramki, to prawdopodobnie nie zdołałby jej dosięgnąć. – To było słabe spotkanie w naszym wykonaniu. Powiedzenie mówi, że gdy nie można zremisować meczu, to trzeba go zremisować. Jesienią również nasza seria zwycięstw zakończyła się w Wieprzu, ale wtedy rozegraliśmy moim zdaniem lepsze zawody. Dla nas remis jest raczej stratą dwóch punktów, niż zarobieniem jednego – mówi Mateusz Siwiec, trener Burzy Roczyny. I nie sposób się z nim nie zgodzić, gdyż Burza co prawda dziś zmniejszyła stratę do prowadzącej Olimpii Chocznia z czterech do trzech punktów, ale jutro ta różnica może wynosić już sześć „oczek”. – Pozostaje wierzyć, że Nadwiślanka zatrzyma Olimpię. Na pewno walczymy dalej o awans, ale ten remis mocno nam komplikuje sprawę – dodaje szkoleniowiec.
Burza Roczyny – Orzeł Wieprz 1:1 (1:0)
woc Fot. Wojciech Ciomborowski