O tym, że nie wszyscy sobie zdajemy sprawę z tego, jak działa gminna gospodarka odpadami komunalnymi świadczy choćby to, że nadal widać podrzucanie takich odpadów gdzie tylko się da. Można je znaleźć nad Wieprzówką, a pod jedną ze szkół w Andrychowie można zobaczyć taką scenkę: rodzic podwozi dziecko i przy okazji wysiada z auta tylko po to, aby do stojącego obok kosza wepchnąć na siłę worek ze śmieciami…
Dlaczego jest to bezsensowne i świadczy o niezrozumieniu zasad?
Dlatego, że od pięciu lat nie płacimy za ilość wywiezionych odpadów, ale „per capita”, czyli od głowy, za każdą zamieszkałą w domu czy mieszkaniu osobę. Możemy więc „na głowę” wyprodukować nawet tonę odpadów i cena nie wzrośnie, a służby komunalne będą musiały to od nas odebrać. Nie ma więc sensu wywożenie śmieci do lasu czy do kosza pod szkołą. A nie wszyscy to rozumieją.
Gospodarka odpadami komunalnymi to bardzo trudny temat dla każdego samorządu, bo trudno znaleźć gminę, która nie dopłacałaby do tego „biznesu”. A przypomnijmy też, że według ustawy z 2012 r. gospodarka odpadami komunalnymi ma się bilansować w obrębie pobieranych opłat od mieszkańców. Gdyby tak miało być nie płacilibyśmy tak jak teraz 10 zł od osoby za odpady selekcjonowane i 18 zł za nieselekcjonowane, ale co najmniej o połowę więcej. Choć Andrychów wcale nie jest gminą o najwyższych stawkach w tej części Małopolski: Chełmek ma już 12 zł, a Gmina Oświęcim – 11 zł.
I tu spodziewano się podwyżek, ale w styczniu radni przesunęli w budżecie potrzebną sumę uzupełniającą koszty gospodarki odpadami komunalnymi, równocześnie rozstrzygnięto drugi przetarg na tę usługę.
Wygrało go konsorcjum Zakładu Gospodarki Komunalnej i spółki Empol. Oferta złożona przez tego wspólnego wykonawcę opiewała na kwotę 3 mln 991 tys. zł – za usługę od 1 lutego do końca roku. Jednak całkowite koszty całego roku gospodarki odpadami komunalnymi są nieco wyższe, bo należy do nich doliczyć: odrębną umowę z ZGK na prowadzenie PSZOK-u (Punktu Selektywnego Zagospodarowania Odpadów Komunalnych) czyli 272 tys. zł oraz koszty styczniowe za gospodarkę odpadami – 335 tys.
Całoroczny budżet gospodarki odpadami to koszty odbioru śmieci od mieszkańców, transport (tu szczególnie kosztowny, bo w terenie górskim), selekcja i opłata za odbiór przez Regionalną Instalację Przetwarzania Odpadów Komunalnych.
Najbliższe takie instalacje są w Brzeszczach, Choczni, Oświęcimiu i Chrzanowie. Obecnie Andrychów wywozi śmieci do Choczni. I za to trzeba płacić, i to słono… Nie możemy podawać aktualne kwoty, jaka wynika z umowy, ponieważ jest ona objęta tajemnicą handlową. Ale, aby dać pojęcie Czytelnikom, ile to kosztuje, to wspomnijmy, że dziś np. inne sąsiednie PSZOK-i pobierają za tonę odpadów 275-290 zł. Andrychów – to możemy napisać ma niższą cenę wynegocjowaną w Choczni. Należy też pamiętać, że ceny na RIPOK-ach są takie wysokie, bo po pierwsze nie wszystko, co tam wywozimy da się odzyskać – to z reguły połowa. Drugą połowę tzw. ostatecznego odpadu trzeba składować, a tu już wchodzi w grę „opłata marszałkowska”. Jeszcze rok temu było to 40 zł od tony składowanej, a teraz jest już… 140 zł.
W świetle takich faktów i przy uświadomieniu sobie, ile to wszystko kosztuje, trudno utrzymywać – a niektórym mieszkańcom tak się wydaje – że na śmieciach można zarabiać. To mit. Nikt dziś nie płaci za plastiki, czasem można mieć jakieś pieniądze za szkło, ale tylko wyselekcjonowane kolorowe od białego. Papieru się nie wyrzuca tak samo jak metali, więc nie ma za to przychodu do kasy zakładu komunalnego. Dlatego nie ma w Polsce gminy, która nie dopłacałaby do tego interesu.
Popatrzmy jak to wyglądało w Andrychowie w roku 2016 – podaję ten rok, bo był dokładnie podliczony, a bilansowanie 2017 jeszcze trwa. Wpływy z opłat wyniosły wtedy 3 mln 774 tys. zł, a koszty sięgnęły 3 mln 984 tys. zł. Do gospodarki odpadami trzeba było dopłacić ponad 200 tys. zł.
Powody niebilansowania się gospodarki odpadami są różne, a jednym z nich jest fakt, że kilka tysięcy andrychowian… nic nie płaci. Otóż w gminie zameldowanych było (podaję dane za przytaczany tu 2016 r.) 43,5 tys. mieszkańców. Ale nie płaci się od zameldowania, ale od „zamieszkania”, więc te dane są zaniżane, a według nich Andrychowian jest 38,5 tys., czyli o 5 tys. mniej niż faktycznie. Wyjechało pięć tysięcy ludzi?
Andrychów jest też w tym trudniejszej sytuacji od sąsiadów, że mimo iż jest największą Gminą w powiecie, to nie posiada żadnego własnego składowiska czy wysypiska… Takie były decyzje poprzedniej władzy. Stare składowisko trzeba było nie tylko zamknąć, ale ponieść koszty jego rekultywacji.
n
Liczenie śmieci
Informacje, 14 lutego 2018 14:20
Nie milkną dyskusje na temat gospodarki odpadami komunalnymi i o cenach za śmieci, mimo że w tym roku w Andrychowie nie będzie podwyżek takich opłat. Z niektórych głosów w dyskusji – najczęściej w internecie – wynika, że wiele osób nadal nie rozumie zasad, jakie teraz obowiązują.
