Można powiedzieć, że co los zabierze, to i odda. Przekonał się o tym dziś Leskowiec Rzyki, który przed tygodniem w końcówce spotkania z Płomieniem Sosnowice stracił dwa punkty w doliczonym czasie gry. Dziś, w starciu z Sokołem Chrząstowice sytuacja się odwróciła. A zaczęło się od faulu ratunkowego Przemysława Kowala, po którym rywale otrzymali rzut karny, zamieniony w końcowym rozrachunku na gola. Potem pięknym strzałem z narożnika pola karnego popisał się Krzysztof Polak i straty zostały odrobione.
Leskowiec wyszedł na prowadzenie po bramce Krzysztofa Kowaliczka, który idealnie został obsłużony prostopadłym podaniem przez Damiana Marczyńskiego. Cóż z tego, gdy dwa kolejne gole były autorstwa zawodników Sokoła, którzy najpierw skutecznie rozegrali rzut rożny, a potem wyprowadzili zabójczy kontratak.
Gra się jednak do końca. I Leskowiec walczył, za co został nagrodzony. W ostatnich minutach wywalczył rzut rożny na 25 metrze. Po nim mocnym strzałem w okno popisał się Damian Marczyński i jeden punkt pozostał w Rzykach. Po meczu zawodnicy i trener Adrian Żydek czuli jednak duży niedosyt. – Remisujemy drugi mecz, choć ponownie byliśmy stroną przeważającą. Sędzia na dodatek zakończył zawody gdy mieliśmy wykonywać rzut rożny. Było osiem zmian, a doliczył tylko dwie minuty, choć rywale chyba z pięć przeleżeli na murawie. Przed nami teraz mecze z dużo mocniejszymi rywalami, więc o punkty będzie jeszcze trudniej – mówi Adrian Żydek.
Leskowiec Rzyki – Sokół Chrząstowice 3:3 (1:1)
***
Na własnym stadionie zagrały dziś również Gronie. I one również mierzyły się z Sokołem, tyle, że z Przytkowic.
Gdyby po pierwszych 20 minutach goście przegrywali 5:0, to nie mogliby mieć do nikogo pretensji. Między innymi rzutu karnego nie wykorzystał Adrian Góra. Co prawda wybornej okazji nie zmarnował już Nikodem Góra. Jednak niewykorzystane sytuacje zemściły się okrutnie. Goście trzykrotnie umieścili piłkę w siatce i wywieźli z Zagórnika komplet punktów.
Gronie Zagórnik – Sokół Przytkowice 1:3 (1:1)
woc Fot. Wojciech Ciomborowski