Wyjazdowe spotkanie Huraganu z Dębem miało szczególny wymiar i ciężar gatunkowy dla szkoleniowca inwałdzian Kamila Wołczyka. – Przez 12 lat grałem w Dębie, pracując przy tym jako trener. W świat futbolu wprowadzał mnie Sławomir Dyrga, który dziś prowadzi seniorów tego klubu. Stąd naprawdę był to dla mnie bardzo ciężki mecz – mówi Kamil Wołczyk, dodaje, że po spotkaniu dostał nie tylko od trenera Dyrgi, ale i innych zawodników Dębu smsy z gratulacjami.
Gospodarze, którzy przed tygodniem przegrali z sułkowickim Zniczem wyszli na murawę bardzo zmotywowani, chcąc zrehabilitować się za porażkę. Jednak już w 8 min. stracili bramkę. Z rzutu rożnego dośrodkował Adam Chrapkiewicz, a strąconą przez Kamila Chrapkiewicza piłkę z najbliżej odległości do bramki skierował Krzysztof Mikołajek.
Dwadzieścia minut później goście wykonywali kolejny stały fragment. Tym razem rzut wolny. Piłkę w pole karne wrzucił Kamil Wołczyk, a do strzału złożył się Dawid Rzegotka. Z tym uderzeniem bramkarz Dębu jeszcze sobie poradził, ale przy dobitce głową Kamila Chrapkiewicza był już bezradny.
Po zmianie stron Dawid Rzegotka dopieścił prostopadłe podanie do Kamila Chrapkiewicza. W efekcie ten znalazł się za linią obrony i w sytuacji „sam na sam” zachował zimną krew.
Czwarta bramka dla Huraganu to efekt akcji zainicjowanej przez Wołczyka, który uruchomił na skrzydle Chrapkiewicza. Ten wprawdzie przeciągnął dośrodkowanie, ale do piłki dopadł Kamil Kukuła i ponownie posłał ją w pole karne. Tym razem wrzutka była już bardzo precyzyjna i Łukasz Chrapkiewicz strzałem głową ustalił rezultat na 4:0 dla Huraganu. Tym samym przynajmniej do jutra podopieczni Kamila Wołczyka zostali liderami A klasy.
Dąb Paszkówka – Huragan Inwałd 0:4 (0:2)
* * * * *
Zgodnie z oczekiwaniami, komplet punktów z Wieprza wywieźli piłkarze sułkowickiego Znicza. Podopieczni Kamila Łysonia pokonali 2:0 miejscowego Orła.
Na pierwszą bramkę kibice czekali ponad godzinę. Wówczas w polu karnym ewidentnie faulowany był Piotr Sordyl, ale sędzia nie zareagował. Ekipa Orła stanęła spodziewając się gwizdka, a sułkowiczanie kontynuowali grę. Szymon Socała dograł piłkę na głowę Włodzimierza Kierczaka i wówczas arbiter użył gwizdka, wskazując zarazem na środek boiska.
Niedługo później Szymon Socała zapisał na swoje konto drugą asystę. Tym razem napędził kontratak z udziałem trzech sułkowiczan, a następnie wycofał piłkę na 16 metr. Tam sprytnie przepuścił ją Kierczak, a nabiegający Piotr Sordyl popisał się ładnym uderzeniem, które przyniosło Zniczowi drugą bramkę.
Po dzisiejszych meczach Znicz zajmuje znakomite szóste miejsce z dorobkiem 13 punktów. Czy je utrzyma zależeć będzie od wyników spotkań z udziałem Przełęczy Kossowa (13 punktów) i Wisły Łączany (10 punktów).
Orzeł Wieprz – Znicz Sułkowice-Bolęcina 0:2 (0:0)
woc Fot. Wojciech Ciomborowski