Zamykający stawkę goście przyjechali do Inwałdu mocno zmotywowani, chcąc zdobyć pierwsze punkty w sezonie. Ich determinacja i wola walki była momentami aż za duża, co spowodowało, że już po 28 minutach gry musieli radzić sobie w dziesiątkę, po tym jak Dawid Piątek obejrzał drugą żółtą kartkę. – To nie był ładny mecz. Goście grali ambitnie, ale często przerywali akcje faulami – mówi Kamil Wołczyk, trener Huraganu.
Wybijani z rytmu gospodarze w pierwszej połowie nie zdołali sforsować zasieków Orła. Najbliższy szczęścia był Szymon Kuropatwiński, ale po jego strzale po rzucie rożnym piłka trafiła jedynie w poprzeczkę.
Po zmianie stron nastąpił przełom. W polu karnym sfaulowany został Kamil Chrapkiewicz, a drugi raz w tym sezonie pewnym egzekutorem „jedenastki” był bramkarz Jan Bańdo, który tym razem kompletnie zmylił swojego vis a vis.
Chwilę później na murawie zrobiło się jeszcze więcej miejsca. Kamil Chrapkiewicz i Damian Mikołajek postanowili sobie wzajemnie „coś wyjaśnić”. Arbiter obu zawodników ukarał za to żółtą kartką, a że obaj mieli już na koncie upomnienie, to solidarnie udali się pod prysznic.
Gospodarze na dobre uspokoili sytuację w 72 min. Łukasz Chrapkiewicz wyłożył piłkę Kamilowi Kukule i ten wpisał się na listę strzelców, co było ważne, gdyż potem Huragan na potęgę marnował okazje bramkowe. Kropkę nad „i” postawił Adam Chrapkiewicz, który po podaniu Macieja Dybała wykorzystał sytuację „sam na sam”.
Dzięki wygranej i remisowi Iskry Klecza z Dębem Paszkówka, Huragan Inwałd (20 punktów) objął prowadzenie w A klasie. Czy je utrzyma zależeć będzie od rezultatu jaki padnie w starciu Znicza Sułkowice-Bolęcina z Burzą Roczyny. Na razie Huragan ma nad roczynianami dwa punkty przewagi.
woc Fot. Wojciech Ciomborowski