Książkę „Bobrowscy z Andrychowa. Historie zwykłe i niezwykłe” można nabyć w andrychowskich księgarniach, MDK, Rynku Sztuki. Cena – 45 zł. Poniżej przypominamy naszą recenzję.
.jpg)
Saga rodzinna z wielką historią w tle
Nie będę owijał w bawełnę. Do lektury książki Jadwigi Janus przystępowałem z poczucia redakcyjnego obowiązku, bardziej chyba przepełniony obawami, aniżeli z pozytywnym nastawieniem. Dlaczego? Autorka to przecież doświadczona dziennikarka, której felietony od lat pojawiają się na łamach Nowinach Andrychowskich. Ale teksty te, choć pisane niebanalnym stylem, z wielką pasją i z równie nietuzinkowym przesłaniem, są raczej kierowane do… kobiet. I tego właśnie bałem się najbardziej: że ja, pełnokrwisty czytelnik rodzaju męskiego, w tej historii (narracji) się nie odnajdę.
Lektura szybko rozwiała wszelkie uprzedzenia i wątpliwości. Ja z kolei zrozumiałem, że trzymam w ręku książkę, która przez lata może służyć jako uniwersalny przykład atrakcyjnego opowiadania o lokalnej historii, nie w sposób podręcznikowo-akademicki (choć edukacyjnej i faktograficznej wartości tej pozycji nie sposób odmówić), ale niemal fabularny. Jednym słowem rarytas!
„Bobrowscy z Andrychowa” to rodzinna saga z wielką historią w tle. Ma wielu bohaterów, począwszy od Konstantego Bobrowskiego z Nidku, który w 1807 roku kupił dobra andrychowskie od rodziny Ankwiczów, aż po ludzi współczesnych, potomków właścicieli pałacu, który do dziś jest wizytówką miasta. Pośród nich spotykamy postaci wyraziste, niezwykle zasłużone dla społeczności i rozwoju miasta, jak hrabia Stefan Bobrowski, szalone w swej odwadze, jak odznaczonego Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari, Józef Gabriel Męciński, ojca Róży Bobrowskiej, który w bitwie pod Krępą (1863) odniósł czternaście ran i sam nożyczkami odciął sobie rękę! Wiele jest tu takich świetnych historii, słodko-gorzkich. Niektóre z nich śmieszą, inne wprawiają w zadumę. Jako przykład tych drugich może posłużyć dramat wojennej tułaczki andrychowskich hrabin i ich dzieci.
Czytelnik w tej opowieści nie powinien się zagubić. W gąszczu nazwisk, dat i cytowanych dokumentów pomagają drzewa genologiczne i bogate opisy setek unikatowych fotografii. Trzeba też dodać, że to nie tylko książka o Bobrowskich. Sporo miejsca autorka poświęca rodzinom, które gościły na andrychowskim dworze. Romerom z Inwałdu, Larischom z Bulowic, Czeczom z Kóz i wielu innym. Świetnie przez to portretuje życie towarzyskie z okresu przełomu XIX i XX wieku, kreśląc kontekst obyczajowy. Wszystko w całość splata pamiątkowa, rodzinna Księga Gości, do której Jadwiga Janus nieraz się odnosi. To z niej wyciąga kolejne fakty, historie zwykłe i niezwykłe.
Widać w tym wszystkim wielki trud autorki. To przecież dziesiątki spisanych rozmów z potomkami, spadkobiercami historii i świadkami tych wydarzeń, niezliczone ilości godzin spędzonych w archiwach, kilka nocy nieprzespanych przez dokumenty historyczne i tym podobne rzeczy. Sympatycy pióra Jadwigi Janus nie będą zawiedzeni; książka jest naznaczona znanym z felietonów stylem, który eksponuje „Ja”. Ale zastrzegam – to „ja”, choć wyraźne, nie jest tu pierwszoplanowe. Autorka z pokorą przyjmuje rolę referentki, pragnącej przekazać nam historię, którą sama usłyszała. Dzieli się nią w sposób szczodry, a przy tym niesamowicie dokładny i niebanalny. Każe spojrzeć nam na zamek – budynek, który tak często mijamy podczas niedzielnych spacerów po andrychowskim parku – z nieco innej perspektywy, mającej w sobie życie i pasję. „Bobrowscy z Andrychowa to po prostu pozycja obowiązkowa!
Łukasz Gieruszczak