Przed pierwszym gwizdkiem sędziego dwunasty w tabeli Halniak miał na koncie 11 punktów i tym samym wyprzedzał swoich rywali o zaledwie trzy „oczka”. Stąd było to przysłowiowe spotkanie o sześć punktów. Przejezdni wiedzieli przy tym, że muszą nie tylko uciekać zespołom ze strefy spadkowej, ale też gonić drużyny ze środka stawki.
I choć oba zespoły wiedziały o jaką stawkę toczyła się gra, to na boisku nie było tego widać. Duża w tym zasługa samego stanu murawy. Na pozbawionej w wielu miejscach trawy, twardej, nierównej płycie trudno było skutecznie rozgrywać piłkę, gdyż te po prostu podskakiwała w niekontrolowany sposób.
Po 20 min. jaworznianie (Byczyna jest dzielnicą tego miasta) musieli radzić sobie w dziesięciu, gdyż arbiter odesłał do szatni jednego z ich zawodników, dwukrotnie napominając go żółtymi kartkami, a w konsekwencji czerwoną. A Halniak starał się, szarpał, ale nic mu nie wychodziło.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie, a z minuty na minutę nadzieje na wygraną malały. Na domiar złego w 85 min. składy się wyrównały, bo tym razem to Kacper Fujawa po raz drugi ujrzał „żółtko” i przedwcześnie musiał udać się pod prysznic.
Halniak zagrał jednak ambitnie. Już w doliczonym czasie gry wywalczył rzut wolny. Po nim akcję doskonale zamknął Łukasz Kantyka i strzałem głową zdobył bramkę na wagę trzech punktów.
Co prawda dzięki wygranej Halniak nie poprawił swojej lokaty, bo i nie mógł. Jednak dzięki 3 wywalczonym punktom oddalił się od czterech ekip zamykających stawkę, a za to znacząco zbliżył do tych ze środka tabeli.
Zgoda Byczyna – Halniak Targanice 0:1 (0:0)
woc Fot. Wojciech Ciomborowski