Beniaminek wadowickiej A klasy w tym sezonie jeszcze nie zapunktował. Tymczasem Wisła to piąta siła ligi, która przed sobotnim meczem miała na koncie 17 punktów. Sprawa wydawała się zatem z góry przesądzona, choć trzeba pamiętać, że zagórniczanie już kilkukrotnie jako pierwsi obejmowali prowadzenie, ale nie potrafili go utrzymać.
Gdy w 17 min. Adrian Góra otworzył wynik nikt nie popadał w huraoptymizm. Tym bardziej, że już 5 minut później wyrównał Mateusz Folga. Jednak tym razem Gronie poszło nawet nie o jeden, a dwa kroki dalej i do przerwy prowadziło 3:1, gdyż w końcówce pierwszej odsłony na listę strzelców wpisali się Adrian Ficek i ponownie Adrian Góra.
Trudno powiedzieć jak potoczyłyby się losy meczu gdyby nie było przerwy. Tę lepiej spożytkowali zawodnicy Wisły. Na drugą połowę wyszli odmienieni. W ciągu zaledwie 11 minut odrobili straty (gole zdobyli Karol Górka i Mateusz Czechowski). Nie minęło dziesięć kolejnych, gdy po bramce Kacpra Budki łączanie wyszli na prowadzenie.
Sprawa wyniku pozostała jednak otwarta jeszcze bardzo długo. Dariusz Pomietło zabił mecz dopiero w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, a kilkadziesiąt sekund później ukłuł po raz drugi, co nie miało już większego znaczenia. W świat poszła wieść o dwunastej z rzędu porażce Groni, przed którymi potyczka ze Skawą Jaroszowice, która jak dotąd zdobyła 7 punktów.
Gronie Zagórnik – Wisła Łączany 3:6 (3:1)
woc Fot. Archiwum/Wojciech Ciomborowski