Spory zgryz miał przed zawodami trener gości Mateusz Siwiec. Z powodu przymusowej pauzy na nadmiar żółtych kartek nie mógł wystawić do gry Jakuba Witkowskiego i Marcina Janosika, a sprawy osobiste zatrzymały Radomira Romiana. Jakby tego było mało w środku tygodnia Kamilowi Bednarzowi odnowiła się kontuzja, a tuż przed meczem choroba rozłożyła Adama Bodziocha.
Bojowo nastawieni gospodarze objęli prowadzenie w 13 min. po rzucie karnym podyktowanym po problematycznym faulu Michała Rajdy. – Bramka w dużym stopniu ustawiła mecz – zauważył roczyński szkoleniowiec. I sporo w tym racji, bo Iskra cofnęła się i nastawiła się na grę z kontrataku. I to bardzo groźnego kontrataku, który nie przyniósł efektów wyłącznie dzięki znakomitej dyspozycji Jakuba Budki, który kilkukrotnie wygrał z kleczanami pojedynki sam na sam. W 49 min. był już bezradny, gdyż w środku pola piłkę stracił Tomasz Balon. Sześć minut później w kolejnej beznadziejnej sytuacji sfaulował rywala. Ten jednak utrzymał się na nogach i oddał strzał, ale niecelny. Arbiter postanowił jednak „wrócić akcję” i wskazał na „wapno” i Iskra prowadziła już 3:0.
Zresztą niedzielny mecz upłynął pod znakiem podyktowanych lub też nie (o tym później) rzutów karnych. W 65 min. piłka ponownie została ustawiona na 11 metrze. Tym razem rzut karny za faul na Jakubie Mizerze pewnie wykonał Jarosław Talar. A już dwie minuty później poszkodowany w poprzedniej akcji w sytuacji sam na sam nie dał bramkarzowi gospodarzy szans i Burza złapała kontakt. – Wielkie brawa dla chłopaków, że nie zwiesili głów przy wyniku 0:3 – mówi Mateusz Siwiec.
Kontaktowa bramka dodawała roczynianom wiatru w żagle. Bliski szczęścia dwukrotnie był Jakub Mizera, ale raz w idealnej sytuacji wyrzucił się poza światło bramki, a chwilę później po rzucie rożnym trafił piłką w słupek. On też był tym, który zdaniem nie tylko zawodników gości (gospodarze także wydawali się pogodzeni z losem), został sfaulowany w polu karnym, ale arbiter nie dopatrzył się przewinienia i nakazał grać dalej. I szukająca remisu Burza ponownie została skarcona kontrą, która przesądziła o ich niepowodzeniu. Na dodatek kończyła spotkanie w dziewiątkę, bo w końcówce po raz drugi żółtymi kartkami sędzia napomniał Mateusza Kaczmarczyka i Jakuba Mizerę. – Zasłużyliśmy w tym meczu na remis – komentuje Mateusz Siwiec.
Wygrana pozwoliła Iskrze objąć prowadzenie w lidze z dorobkiem 26 punktów. O dwa „oczka” mniej ma druga w stawce Burza, a trzeci z 23 punktami jest Huragan Inwałd. Piątą lokatę utrzymał Huragan Inwałd (17 punktów).
Iskra Klecza Dolna – Burza Roczyny 4:2 (1:0)
woc