Oświęcimianie legitymowali się przed tą kolejką kompletem porażek, a drużyna Beskidu w każdym starciu strzelała przynajmniej dwie bramki, co było widoczne już od początku sobotniego spotkania, bo ilością okazji i strzałów Beskidu można by obdzielić kilka meczów. Nie minęła nawet minuta, gdy z boku pola karnego strzelił po ziemi Dawid Nagi, ale stojący tuż przed bramką Daniel Budka nie zdołał przeciąć lotu piłki, więc ta poleciała tuż obok słupka. Niedługo później po centrze z prawej strony głową strzelił Szymon Wróblewski, ale na posterunku był golkiper Unii. Po kilku chwilach piłka wpadła do siatki po strzale Daniela Budki, ale arbiter dopatrzył się spalonego i gola nie uznał.
Wreszcie Jakub Raszka w 39. minucie wyszedł sam na sam, finalizując akcję płaskim strzałem w kierunku dalszego słupka i otworzył rezultat spotkania.
Druga połowa rozpoczęła się dla podopiecznych trenera Tomasza Moskały znakomicie, bo kilka minut po przerwie po faulu w polu karnym Jakub Raszka z jedenastu metrów podwyższył na 2:0. Andrychowianie nieustannie atakowali słabo dysponowanych rywali i kilkanaście minut później było już 3:0. W polu karnym piłka trafiła pod nogi Patryka Matyska, który zwiódł obrońców i mocnym uderzeniem z kilku metrów umieścił piłkę w siatce.
Wynik ustalił w końcówce spotkania Patryk Koim, który popisał się precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego, po którym futbolówka odbiła się jeszcze od zawodnika w murze i wpadła pod poprzeczkę oświęcimskiej bramki.
Tym samym Beskid wygrał z Unią 4:0, rozgrywając kolejne obfitujące w bramki spotkanie. Po pięciu meczach andrychowianie mają na koncie 10 punktów i na ten moment zajmują miejsce piąte, ale nie wszystkie mecze tej kolejki zostały jeszcze rozegrane.
W następnej serii spotkań już w środę 30 sierpnia o 17:30 w Trzebini Beskid zmierzy się z tamtejszym MKS-em. A następny mecz w Andrychowie już w kolejną sobotę 2 września o 17 – podopieczni trenera Moskały powalczą wtedy z Popradem Muszyna.
gs


























