Starcie Beskidu z niżej notowanym Popradem rozpoczęło się niemal dokładnie tak samo, jak poprzednie znakomite mecze andrychowian, czyli od odważnych ataków na bramkę rywali. Efektem tego były kolejne groźne sytuacje, z których nic jednak nie wynikało. Muszynianie byli bardziej konkretni, bo po upływie kwadransa szybka kontra i sytuacja sam na sam została przez nich zamieniona na gola – gracz Popradu minął wychodzącego z bramki Kacpra Zarembę i kopnął do pustaka.
Podopieczni trenera Moskały nie ustawali w atakach i sunęli z kolejnymi akcjami. Między innymi Daniel Budka trafił w słupek, a wreszcie w 24. minucie świetne podanie z głębi pola otrzymał Jakub Raszka, wbiegł prawą stroną w pole karne i pewnym uderzeniem pokonał bramkarza, doprowadzając do wyrównania.
Kilkanaście minut później Raszka mógł zdobyć drugiego gola, bo egzekwował rzut karny podyktowany za zagranie ręką w obrębie szesnastki. Jego intencje wyczuł jednak golkiper z Muszyny, efektownie broniąc strzał po ziemi. Ten sam zawodnik, który latem dołączył do andrychowskiego zespołu z MRKS-u Czechowice-Dziedzice, tuż przed przerwą znów mógł trafić, ale tym razem jego centrostrzał z rzutu rożnego ponownie świetnie obronił Fojt.
I tyle było dobrego w grze Beskidu, bo w drugiej połowie andrychowianie zaprezentowali się wyraźnie słabiej, oddając inicjatywę gościom i niemal zupełnie tracąc siłę ognia. Co prawda po przerwie zespół Tomasza Moskały stworzył jeszcze kilka sytuacji, strzelał między innymi Wiktor Kołodziej czy Patryk Matysek, ale to Poprad prowadził grę i bramka dla przyjezdnych wydawała się kwestią czasu. Muszynianie długo nie potrafili wykorzystać słabszej dyspozycji andrychowskiego zespołu, ale wreszcie w 82. minucie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, bo do bezpańskiej piłki dopadł w polu karnym Kuc, który nie mógł zmarnować takiego prezentu.
W doliczonym czasie andrychowianie całym zespołem atakowali bramkę Popradu, wraz z Kacprem Zarembą, który opuścił swój posterunek, ale zespołowi z Muszyny udało się wyjść z kontrą. Pędzącego w kierunku pustej bramki rywala złapał Wiktor Kołodziej, za co arbiter pokazał mu czerwoną kartkę.
W taki sposób zakończyło się spotkanie, które zamknęło znakomitą serię pięciu spotkań bez porażki, w tym czterech kolejnym triumfów. Andrychowianie mogą jednak wrócić na zwycięską ścieżkę już w następną sobotę 9 września o 17:30, kiedy to zmierzą się w Myślenicach z tamtejszym Dalinem, który plasuje się w środku stawki.
Wcześniej, bo już w środę 6 września o 17 w Andrychowie, Beskid zagra w półfinale Pucharu Polski na szczeblu wadowickiego podokręgu z Orłem Ryczów.
gs