Dysponujący wyraźnie bardziej doświadczonym składem goście lepiej weszli w mecz. A, że już pierwsza ich akcja nie zakończyła się bramką, to wyłącznie zasługa Dawida Wolanina, który wygrał próbę nerwów i wyszedł zwycięsko z pojedynku sam na sam z szarżującym napastnikiem Olimpii. Kilkadziesiąt sekund później goście wywalczyli rzut rożny. Obrońcy wyraźnie zaspali i nie przecięli wstrzelonej w pole karne piłki, a jeden z gości głową -w myśl zasady uderz tam skąd przyszła- skierował ją do siatki.
Po początkowym naporze beniaminka okręgówki andrychowanie zaczęli coraz śmielej atakować. I w 12 min. zastawiający się w polu karnym Łukasz Wronka został szarpnięty za koszulkę (tak widział to sędzia, bo goście wyraźnie protestowali). Sam poszkodowany podszedł do rzutu karnego, co jak wiadomo nie jest dobrym pomysłem. No i pomylił się, ale na swoje szczęście futbolówka wróciła mu pod nogi i zdołał skutecznie się poprawić.
Beskid mógł pójść za ciosem, ale Daniel Wróbel nieznacznie się pomylił, gdy po ścięciu z lewej flanki w pole karne zdecydował się lobować bramkarza. A tak on, jak i jego zespół ma czego żałować. Kilkanaście minut później to Olimpia nie tyle wywalczyła, co otrzymała w prezencie rzut karny (przypadkowe zagranie ręką) i andrychowianie ponownie musieli gonić wynik. A gdyby nie Dawid Wolanin, to już do przerwy byłoby po zawodach.
Po zmianie stron strzelali już tylko choczanie, którzy tym samym zameldowali się w III rundzie Pucharu Polski.
Beskid II Andrychów – Olimpia Chocznia 1:4 (1:2)
woc Fot. Wojciech Ciomborowski
























